14 kwietnia 2013
Jak kowal walczył o polskość Torunia
Ciekawy dom przy Rynku Nowomiejskim – Uparty kowal
Toruń słynie, jako miasto pamiątek wieków zamierzchłych. Przecudne „kamienne poematy” naszych świątyń gotyckich, przeszacowny staruszek ratusz, Krzywa wieża, Gdanisko itd, itd. — są to wszystko zabytki, o których się mówi i pisze, dla oglądania których zjeżdżają do Torunia falangi turystów.
Trzeba jednakże być sprawiedliwym nie trzeba pomijać w rejestrze pamiątek tych rzeczy i tych budowli, które wprawdzie nie mogą imponować wiekiem, ale snadnie uchodzić mogą za świadków tej tężyzny ducha ludności polskiej naszego grotu nadwiślańskiego, jaka panowała tu w dniach najcięższej niewoli.
W jednym z artykułów z cyklu „O stosunkach na. Pomorzu” w odcinku VI (Słowo Pomorskie, nr 72) pisaliśmy:
„..Pomorze nigdy nie zapomniało o Polsce. Brutalne rządy pruskie nie zdołały zabić w pomorskiem społeczeństwie miłości ojczyzny polskiej i tęsknoty za nią. Kto wykazał za rządów pruskich największą odporność wobec zakusów germańskich i mężnie trwał na opuszczonej reducie nadmorskiej? Czyż to nie były szerokie warstwy włościan i robotników, z których wzrastały kadry rzemieślników, kupców i inteligentów?…”
A oto piękny przykład na potwierdzenie tej tezy:
Przy Rynku Nowomiejskim pod liczbą 11 wznosi się 4-piętrowy dom, obok cukierni Hoffmana. Dom ten jest dużo, bardzo dużo młodszy od Ratusza i Krzywej wieży, bo wiekiem swoim sięga zaledwie ostatnich lat ubiegłego stulecia, nie przekracza więc nawet 40-ki. A mimo to dom ten może być śmiało zaliczony do rzędu pamiątek, o których na wstępie była mowa i jako taki, zasługuje na szczególną uwagę.
Pobudował go pewien mistrz kowalski – Polak. Był to kowal ubogi, nazwiskiem Pluciński, nie miał nawet kuźni murowanej, lecz miał tzw. „Feldschmiede” – kuźnię polową urządzoną pod płachtą w polu, w pobliżu dworca mokrzańskiego.
Na tym swoim skromnym warsztacie usilną pracą i oszczędnością dorobił się jednak majątku o tyle, że mógł spełnić marzenie całego swego życia – pobudował kamienicę przy Rynku Nowomiejskim.
Przystępując do budowli p. mistrz kowalski zaznaczył w projekcie budynku, złożonym urzędowi budowlanemu, że na fasadzie gmachu chce umieścić polski napis.
Na ratuszu toruńskim, w którym gospodarzyli Niemieszkowie, zawrzało. „Jak to możliwe? Napis na froncie budynku, od ulicy, w znienawidzonej polskiej mowie? Das giebst nicht!” Rada w radę i uradzono, że owszem, może pozwolić na napis polski ale pod warunkiem, że równolegle umieszczony będzie napis w języku niemieckim. Przyszły właściciel kamienicy nie chciał się na to zgodzić, widząc jednak, że głową muru nie przebije; uległ.
I oto wkrótce przy Rynku Nowomiejskim stanął okazały dom, na którego frontowej ścianie, na wysokości II piętra z lewej strony (stojąc twarzą do domu) widnieje polski napis:
„Błogosławieństwo Boże,
zawsze dopomoże.”
Z prawej strony na tej samej wysokości umieszczono napis niemiecki:
„An Gottes Segen,
Ist alles gelegen.”
Oprócz tego na jednej z wewnętrznych ścian domu p. mistrz kowalski polecił umieścić napis już tylko po polsku:
„Dodaj Boże Twej pomocy,
Racz nas chronić we dnie i w nocy.”
Uparty kowal, znając naturę niemiecką pragnąc by napis ten zachował się po wieczne czasy a więc także i do czasu powrotu Torunia na łono jego polskiej Ojczyzny zażądał zarejestrowania tych napisów jako nienaruszalnych w aktach hipotecznych domu. Tak się też stało.
Dom ten przechodził różne koleje. P. Pluciński posiadał grunt, na którym stoi miejska oczyszczalnia odchodów kanałowych (przy ul. Rybaki). O grunt ten p. Pluciński przez szereg lat procesował się z magistratem i wreszcie proces przegrał. Proces ten podciął dzielnego kowala materialnie tak dalece, że dom przy Rynku Nowomiejskim 11 poszedł wreszcie pod młotek i na licytacji nabył go dzisiejszy właściciel Żyd Kalicki (Kalitzki!). Mimo to napisy na ścianie do dziś pozostały a wielu nawet rodowitych toruńczyków nie wiedziało o ich istnieniu.
Sprawę tę obecnie poruszyliśmy dlatego, by przypomnieć, jak to rzemieślnik polski pod zaborem pruskim czuł i myślał po polsku, jak serce jego dla Polski biło a dusza za wolnością ojczyzny tęskniła. Zarazem dom ten jest świadectwem patrjotyczności toruńczyków a osobliwie świadczy o dużej przezorności prostego kowala, która kazała mu owe napisy w księgach hipotecznych uwiecznić.
Słowo Pomorskie, kwiecień 1934 r.
Ciekawa historia, pytanie czy faktycznie takie napisy były? No i gratulować kowalowi samozaparcia i sukcesu finansowego, skoro z pracy w kuźni polowej wybudował (przebudował raczej?) kamienicę na Rynku Nowomiejskim. Chyba, że to typowa historia „ku pokrzepieniu serc” w czasach rodzącego się nazizmu i rewanżyzmu niemieckiego wobec tej części Prus Wschodnich, która po I WW wróciła do Polski 😉
Nawet gdyby to była opowieść „ku pokrzepieniu serc” to ma ona oparcie w rzeczywistości tamtych lat. Ostoją polskości był kościół. Wiele jest przykładów, że granice rozbiorów nie były granicami polskości. Wiele rodzin było rozbitych przez „nowe granice” ale kontakty były utrzymywane.
Piękna przypowieść o lokalnym Rockefellerze, choć chyba nieco podrasowana. 😉
W sumie obrazuje ona dość standardową przypadłość, pojawiajacą się zarówno wśród Polaków, jak i Niemców. Każda strona za wszelką cenę starała się udowadniać swą ‚ważniejszość’ na tych ziemiach i ‚słuszne umocowanie narodowe’ Torunia – mocno było to widoczne chociażby w prasie i przewodnikach turystycznych z różnych czasów. Widać to z resztą i dziś.
Prawda – jak zwykle – spokojnie siedzi sobie pośrodku..
Wczoraj pojechałem pokazać dzieciom Winnicę i pod numerem 32 jest ładny dom z 1996, stylizowany(?) na pruski mur i z podobnym zamysłem, tj. dwujęzycznym napisem na belce: (OIDP) „Kto sam sobie pomaga, temu Bóg dopomoże”
http://www.knsk.umk.pl/katalog/main.php?cmd=imageview&var1=Winnica%2FWinnica%2FWinnica3202.JPG
Mieszkam w tej kamienicy do dzisaj 2014r kupili ja kanciarze przekrety