Przejechał, przejechany…

Chaos w ruchu ulicznym. – Orgie, wyprawiane przez cyklistów.
– Czy niema na to rady?

 

Kroniki ruchu ulicznego w Toruniu coraz to notują wypadki: pewien rowerzysta kogoś przejechał… pewien rowerzysta został przejechany przez samochód ciężarowy lub osobowy…
Możnaby na to ostatecznie patrzeć przez palce, gdyby nie nagminność tego zjawiska i gdyby nie bardzo prosta przyczyna, je wywołująca.
Wiemy o tem dobrze, że publiczność w Toruniu nie umie chodzić po ulicy. Większość ludzi chodzi u nas, jak lunatycy, albo, jak ludzie, którym się zdaje, że znajdują się w lesie lub w szczerem polu. Nie istnieje dla nich zupełnie niebezpieczeństwo ze strony samochodów, tramwajów, pojazdów konnych albo choćby tylko ze strony „głupich” rowerów. Rzadko można widzieć człowieka, któryby schodząc z chodnika na jezdnię, obejrzał się na prawo i na lewo, większość ludzi chodzi wzdłuż jezdni zamiast iść najkrótszą droga, pod kątem prostym do chodnika. Słowem – nie pamiętają u nas ludzie o tem, że jak chodniki są dla pieszych, tak jezdnia jest tylko dla jezdnych. Dlatego w dziewięciu wypadkach na 10 (śmiało zaryzykować można to twierdzenie) przejechań przechodniów przez samochody, czy wozy winę ponoszą przechodnie.
Jeżeli jednak chodzi o przejechania, przez rowerzystów czy też o wypadki najechania rowerzystów przez samochody — to tu nie mniej śmiało twierdzić można, że winni są przeważnie rowerzyści.
O ile w ruchu pieszych panuje u nas chaos (o którym wyżej piszemy) o tyle ruch kołowy jest jako tako uregulowany a pojazdy zarówno mechaniczne jak i kołowe względnie skrupulatnie przestrzegają obowiązujących w tej mierze przepisów. Nieszczęśliwy wyjątek z tej reguły stanowią rowerzyści, którzy po prostu wnoszą chaos w ruch kołowy na ulicach naszego miasta. Wystarczy przejść się na ulicę Szopena, gdzie kierunek ruchu wyraźnie jest wskazany przez napisy na tablicach. Napisy te nie istnieją dla rowerzystów. To samo jest na wszystkich innych ulicach i to nie tylko pozbawionych stałych posterunków policyjnych, ale także i tam, gdzie są te posterunki: np. na Rynku Staromiejskim stale można widzieć jadących lewą stroną jezdni cyklistów tuż obok policjanta, który nie przejawia w kierunku ukrócenia, tych orgii najmniejszej inicjatywy.
A że są to po prostu orgie, świadczą liczne wypadki: nie dawniej, jak w ub. czwartek na ul. Kościuszki rowerzysta niemal na śmierć przejechał 74-letnią staruszkę.
Jeżdżą sobie nawet po chodnikach. Na ul. Grudziądzkiej niedawno temu jakiś wojskowy na rowerze przejechał bawiące się na chodniku 4-letnie dziecko.
Piszemy o tej sprawie obszerniej dlatego, że zjawisko to przybrało już rozmiary klęski społecznej, do walki z którą jednak jakoś nikt nie zdradza, ochoty.
Rzecz jasna, że trudno jest ustanawiać specjalne patrole policyjne do łapania cyklistów. Tam jednak, gdzie są stałe posterunki policyjne a stoją one zazwyczaj w najruchliwszych punktach miasta, jest możność energicznego wkroczenia w każdym dostrzeżonym wypadku naruszenia przepisów o ruchu ulicznym. Zaznaczamy — w każdym dostrzeżonym wypadku! Chodzi więc o to, by policjant chciał dostrzec! A wszystko będzie w porządku! Niezależnie od tego na takiej np. ul. Szopena możnaby co pewien czas np. raz na miesiąc zarządzić specjalną obserwację i łapać na gorącym uczynku burzycieli porządku publicznego, ściągając z nich doraźnie kary pieniężne tak, jak to jest np. w Warszawie. O tych „obławach” wieść szybko pójdzie po mieście a niewątpliwie jeden drugiemu cykliści zapowiadać będą:
— Mój kochany! Tylko nie jedź lewą stroną, bo to kosztuje złocisza! To na pewno poskutkowałoby!
Słowo Pomorskie, październik 1933 r.

Komentarze do “Przejechał, przejechany…

  1. Dobrze, że wymyślono ścieżki rowerowe. Przy dzisiejszym ruchu drogowym rowerzyści stanowią realne zagrożenie. Lewą stroną już dzisiaj się nie pojeździ bo tam też tłok.

  2. Przykro mi ale na ścieżkach rowerowych to właśnie piesi stanowią realne zagrożenie. Szczególnie panie z pieskiem na długiej smyczy (pani po lewej stronie ścieżki – piesek na trawnik przy prawej stronie ścieżki a między nimi rozciągnięta smycz – świetny sposób na wywrotkę) i mamy z wózkami, ale nie jedna mama – trzy mamy idące tyralierą!

  3. I szczerze mówiąc ciśnienie mi się podnosi gdy bardzo miły pan policjant „ostrzega mnie” grożąc mi paluszkiem, że następnym razem wlepi mi mandat jak PRZEJADĘ rowerem po pasach czyli przejściu DLA PIESZYCH a nawet mu oko i bloczek z mandatami nie drgnie gdy widzi panią IDĄCĄ po ścieżce rowerowej! Wyrażam swoje oburzenie! A bo tak! 😉

  4. Toż,przecie inne policjanty są od rowerzystów ,a inne od tych co chodzą po ścieżkach rowerowych.Specjalizacja jest piorytetem.

  5. Święte słowa Izy, ma nie tylko racje ale wie jak to rozwiązać. Kierowcy samochodów powinni pamiętać i stosować – pieszy na przejściu dla pieszych ma PIERWSZEŃSTWO zawsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *