13 stycznia 2012
W obronie estetycznego wyglądu Torunia
Niegdyś był Toruń nazywany w Polsce „pięknym”, dla wielu okazałych, pięknej struktury kościołów, pałaców, domów patrycjuszowskich i gmachów miejskich, które go zdobiły.
Piękno dawnego Torunia nie było przypadkowe. Dbały o nie władze miasta, dbało rozmiłowane w sztuce mieszczaństwo, łożąc duże sumy na ozdobienie swych domostw. Toteż szata zewnętrzna miasta była olśniewająca, mieniąc się różnemi barwami i bogatemi rzeźbami na fasadach, portalach i drzwiach.
Upadek miasta po r. 1703, wskutek katastrofalnego oblężenia przez wojska szwedzkie Karola XII. pociągnął za sobą zubożenie mieszczaństwa, którego już nie było stać niekiedy nawet na odnowienie domów, tem mniej na zdobienie miasta nowemi a pięknem! Budowlami. Reszty dokonał zabór miasta przez Prusaków (r. 1793), wojny napoleońskie i brak zrozumienia dla cennych wartości dawnego budownictwa w 19-em stuleciu.
Jeśli chodzi o budowle prywatne, do dnia dzisiejszego niewiele się pod tym względem zmieniło. Tylko krótkiami okresami bywało lepiej. Mieliśmy przez lat kilka konserwatora na miejscu (najpierw p. Lankau’a, potem, po kilkoletniej przerwie p. Chmarzyńskiego); teraz niestety znowu istnieje stan komasacji z Poznaniem.
Pomorze z Toruniem na czele zbyt dużo ma pamiątek kultury dawnej, by bez szkody można tak bogatą dzielnicę traktować pod względem konserwacji zabytków jako aneks Wielkopolski. Powinna w Toruniu istnieć przynajmniej jakaś ekspozytura konserwatorska, której zadaniem byłoby pilnować najważniejszych spraw na miejscu.
Zanim nastąpi tego rodzaju, wcale zresztą nie kosztowne rozwiązanie palącej kwestji, chcielibyśmy poruszyć najbliższą nam sprawę, a mianowicie ochronę śródmieścia Torunia pod względem estetycznym. Grzeszyło się w tym kierunku i grzeszy wciąż, jak tego dowiedziemy na paru przykładach.
Do niedawna miał Toruń jeden przynajmniej okaz niezbanalizowanej budowli zabytkowej, budowli nieodnawianej od 110 lat. Był to tez. szwedzki spichrz przy bramie Mostowej. Odnowiony po raz ostatni w roku 1823 (data na spichrzu!), przedstawiał się niezwykle malowniczo w otynkowaniu o tonacjj zielonkawej, tu i ówdzie już zmuszałem, świecącem plamą zwietrzałej zaprawy.
Kilka tygodni temu odnowiono spichrz, będący zresztą cenną budowlą renesansową z w. 16-go, w sposób dość banalny pokrywając go jednostajną powłoką tynku o kolorze piaskowym (tak dzisiaj modnym!). Tylko ganeczki wiodące do windy na wieży Czerwonej (obok bramy Mostowej) odnowiono nieco fortunniej, barwiąc belki konstrukcji szachulcowej na niebiesko.
Odnowienie spichrza kosztowało z pewnością niemało i drobnym kosztem dodatkowym można było stworzyć coś naprawdę pięknego (choć prawdą a Bogiem, mógł spichrz pozostać jeszcze długie lata w stanie poprzednimi). Wystarczyło dodać do zaprawy nieco barwnika, czy to zielonkawego, czy też niebieskiego lub różowego, w jakiejś tonacji dyskretnej i miłej dla oka. A bramę boczną przy spichrzu, o pięknem obramieniu renesansowem, trzeba było uwypuklić tonacją odrębną. Teraz to wszystko tonie w sosie jednostajnym, „nudnym jak flaki z olejem”.
Drugi przykład: Były sobie dwa domy przy Krzywej Wieży na Piekarach, o fasadach z czasów napoleońskich. Skromne to było i niestety pokryte w nowszych czasach szarą zaprawą cementową (także u nas rzecz modna, a okropna), lecz niedużym kosztem można było dać tym domom miły wygląd.
Ostatnio rozpoczęto ich przebudowę, ażeby je połączyć w jedną całość. Zdaje się, że stać się to mogło bez zasadniczej zmiany elewacji. Stało się jednak inaczej. Zatarto przedział miedzy domami (komu on przeszkadzał?), zdjęto wysokie dachy i zastąpiono je spłaszczonym, od góry tekturą smołowcową przykrytym, wreszcie — oryginalne, choć skromne attyki z przed stu lat zmieniono nie do poznania.
Choć przebudowa tych domów nie jest jeszcze całkowicie zakończona, można powiedzieć, że nie przyczyni się do upiększenia tej części miasta. Zbanalizowano zakątek, który dotąd należał do najbardziej malowniczych i taki zysk z tej mozolnej zapewne pracy.
Oto przykłady z kilku ostatnich tygodni, przykłady ujemne, bo dodatnie trudno wspominać, kiedy ich prawi nie ma. W ogólnym bilansie zysków i strat w dziedzinie estetyki miasta niemało zaważą. Sądzimy więc, że pora zastanowić się nad środkami zraradczemi. Nie wiemy, jak załatwiają te sprawy odpowiednie czynniki, nie wiemy też, jakiemi wytycznemi się tu kierują, rozumiemy jednak, że ustępstwa wobec indywidualizmu jednostek nie zawsze są konieczne i że niejednej usterki możnaby z łatwością uniknąć.
Zdaje się, że w Krakowie istnieje przy magistracie ciało doradcze, tzw. Rada Artystyczna, która w rasie zmian projektowanych na budowlach pamiątkowych ma pewne prawo ingerencji. Tego rodzaju instytucja, z zakresem działania wyłącznie na terenie śródmieścia i u nas by się przydała, a nawet, jak widzimy, jast nieodzowna.
Jej zadaniem byłoby także czuwanie nad estetyką szyldów itp. urządzeń reklamowych, które w Toruniu niejednokrotnie rażą brakiem proporcji i jaskrawemi barwami.
Marian Sydow
Słowo Pomorskie, lipiec 1933 r.
W obronie estetycznego wyglądu Torunia.
„Nie wiemy, jak załatwiają te sprawy odpowiednie czynniki, nie wiemy też, jakiemi wytycznemi się tu kierują…”
Czy to nie dotyczy roku 2012 ?
Jakże aktualny tekst.
Obecnie jest lepiej ,ale daleko do doskonałości . W latach 1969-73 w Toruniu zrobiono bardzo dużo ul. Rabiańska .- św.Ducha- Kopernika -Żeglarska – Piekary – Szczytna – Stary Rynek . To było z przy okazji 500 rocznicy ur. M.Kopernika . Wówczas prace pod nadzorem konserwatora wykonywało Przedsiębiorstwo Remontowo Budowlane z ul .Bażyńskich 2/4 oraz budowlańcy należący do P.K.Z . Dziś ? proszę popatrzeć na tych ludzi odnawiających mury . Odmalowane fasady to nie remont .Pozostaje aktualne stwierdzenie z 1933 r M.Sydowa .