16 lutego 2010
Mostowe problemy
Losy tutejszego mostu drewnianego przez Wisłę, mimo kilkodniowych i niebezskutecznych usiłowań około usunięcia mas lodu za pomocą rozstrzelania*) wcale jeszcze nie są tak zapewnione, iżby zerwania mostu obawiać lub spodziewać się nie można. Mówimy: obawiać lub spodziewać się, — bo otóż wcale różny w losach mostu przy przyszłem ruszeniu kry jest interes Starego a Nowego miasta. Czego dzielnica Torunia zwana Starem miastem się obawia, tego z pewną niecierpliwością wyczekuje Nowe miasto. Gdyby bowiem most drewniany popłynął do Gdańska, jużby nowego nie stawiano, a cala komunikacyja od strony dworca, tj. komunikacyja główna, odbywałaby się mostem żelaznym pod drogę żelazną, który prowadzi do Nowego miasta. Podczas więc gdy kupcy z Starego miasta z trwogą czekają roztajania lodów, zwłaszcza, że sam most podobno, a nie izbice tylko, pierwszą krą już nadwerężony, kupcy z Nowego miasta modlą się: „Daj to Panie Jezu i Ty Matko Najświętsza l”
*) Rozstrzelanie to działo się nie jakimś rodzajem torpedów, jak mylnie nam opowiadano, lecz pierwszego dnia butelkami, drugiego dnia puszkami blaszanemi napełnionemi prochem zapalanym za pomocą lunta, przechodzącego do wnętrza butelki czy puszki. Olbrzymie naboje te (w butelkach było po 1,5 funta prochu, w puszkach po 3 funty) wpuszczano w doły wycięte na kilka stóp głębokości w warstwie lodu leżącej miejscami na samem dnie rzeki, poczem zapalono lunt. W ten sposób oczyszczono z lodu kilka przęseł mostu; w porównaniu jednak z pozostałemi jeszcze masami lodu mało to znaczy.
Gazeta Toruńska, luty 1875 r.
To już od wieków wiadomo, że Toruniowi potrzebny jest nie tylko jeden nowy ale dwa a nawet trzy.Przy jakielkolwiek przyczynie nieczynności jednego z mostów ruch może odbywać sie innymi bez większych utrudnień.