6 stycznia 2015
W pracowni toru?skiego lutnika
O lutnictwie polskim to i owo — Jak powstaj? instrumenty muzyczne
Lutnictwo jest dzisiaj w Polec? zaj?ciem ma?o popularnym. Wynika to z jednej strony z niewielkiego popytu produktów lutniczych na skutek s?abo rozwini?tego u nas uprawiania gry skrzypcowej przez szersze masy, – z drugiej za? strony konkurencyjnej produkcji fabrycznej w tej dziedzinie przemys?u. W dalszej przesz?o?? polskie lutnictwo ma niejedn? pi?kn? kart? (Groblicze, G?azowski, Dankwartowie Grywalski i inni., by wymieni? cho? kilku przedstawicieli 17 i 18 w.), a i w wieku ubieg?ym po okresie wyra?nego upadku lutnictwa polskiego na skutek utraty niepodleg?o?ci spotykamy w ostatnich dziesi?tkach lat kilku wybitniejszych lutnistów (Häuseslerowie, Brzostowski, Kruzi?scy).
Obecnie z rzadka tylko s?yszymy o polskim lutnictwie amatorskim. Tote? interesuje nas ka?dy wa?niejszy przejaw na tym polu. Czytali?my niedawno temu (…), ?e lutnik krakowski, Jan Chamo?, kontynuuje dawne ?wietne tradycje Krakowa na polu artystycznego przemys?u lutniczego. Dowiedzieli?my si? równie? z artyku?ów prof. dra Kamie?skiego „Szlakiem pie?ni kaszubskiej”, ?e ?yje i pracuje na Kaszubach w Nowej Wsi rodzimy lutnik – amator (…). Mamy jednak i u siebie lutnika-artyst?, który pracuje cicho i skromnie, a zas?uguje stanowczo na to, by zainteresowano si? ciekawymi i warto?ciowymi instrumentami jego konstrukcji.
W Toruniu na Stawkach, przy ulicy Warszawskiej nr 14 mieszka p. Fr. Janczar, kolejarz z zawodu, a lutnik – i to nie byle jaki – z powo?ania i zami?owania. Je?li s?usznie si? twierdzi, ?e cz?owiek ?yje w?a?ciwie g?ównie dla chwil wolnych, kiedy poza prac? zawodow? mo?e odda? si? zaj?ciom w?asnym do woli bez wzgl?du na zewn?trzny efekt, czyj?? wol? lub rozkaz, wy??cznie tylko z nakazu wewn?trznego, ?e tu oddaje ca?? dusz? sw?, wszystko co ma najlepszego, – to twierdzenie owo zastosowa? mo?na przede wszystkim do tych. którzy po szarej pracy codziennej oddaj? sztuce pracy artystycznej i wynalazczej. Przy tej pracy mo?na podziwia? hart woli, wytrwa?o??, czasem wprost upór w d??eniu do osi?gni?cia zamierze?. Tak te? p. Janczar pe?ni?c sumiennie swe obowi?zki zawodowe, oddaje si? w chwilach wolnych z zapa?em i wytrwa?o?ci? ulubionym przez siebie od lat m?odych badaniom i próbom konstruowania instrumentów lutniowych.
A, ?e tego rodzaju pomys?y i poczynania musz? d?ugo kie?kowa? i realizacja ich napotyka na niema?e trudno?ci ze wzgl?du na trudno?ci doboru materia?u konstrukcyjnego, podpatrywanie i na?ladowanie cudzych wzorów oraz wypraktykowanie w?asnych prób, wi?c i u naszego artysty rozwój odbywa? si? do?? d?ugo. Maj?c dzi? ju? przesz?o pó? setki lat ?ycia, uprawia p. Janczar swe rzemios?o artystyczne na dobr? miar? dopiero od lat trzech.
Skromna, lecz schludna pracownia, w której pracuje p. Janczar wraz z dwoma synami, mie?ci kilkoro gotowych skrzypiec, kilka instrumentów b?d?cych w robocie, wreszcie sporo materia?u konstrukcyjnego.
Oprócz skrzypiec wyrabia p. Janczar stroiki do instrumentów d?tych; robi je ze specjalnej brazylijskiej trzciny cukrowej, sprowadzonej z Rio de Janeiro i Buenos Aires. Poniewa? u?ywamy dot?d przewa?nie stroików sprowadzanych z za granicy, wi?c wyrabianie w kraju tego na pozór ma?o znacz?cego artyku?u zas?uguje na poparcie, gdy? uniezale?nia nаs od wytwórczo?ci obcej. Mistrz nasz wykona? równie? kilka kot?ów i b?bnów, a ma zamiar j?? si? i produkowania wiolonczeli. G?ównym jednak i najwa?niejszym – dodajmy: dot?d najlepszym jego instrumentem, to skrzypce.
Ton maj? ju? obecnie tak pi?kny, ?e z trudno?ci? z nimi w paragon i?? mog? pierwszorz?dne skrzypce mechanicznej roboty z fabryki. A kto wie, czy kiedy? nie stan? si? obiektami poszukiwanymi przez skrzypków znawców; teraz ju? du?o za tym przemawia. Sam ich konstruktor zreszt? ?wiadom jest ich warto?ci no i przede wszystkim w?asnej pracy i d?ugotrwa?ych bada?.
Instrument taki zrobiony jest z jaworowego drzewa góskiego, sprowadzanego z Tatr, z okolicy Zakopanego, po stronie czeskiej. Drzewo to przesz?o dwadzie?cia lat le?y, zanim nale?ycie wyschnie. Tajemnica d?wi?ku le?y oczywi?cie – jak przy wszelkich tego rodzaju instrumentach – nie tylko w doborze jako?ci drzewa, ale i szczególnie w umiej?tnym dopasowaniu poszczególnych proporcyj cz??ci sk?adowych, z których skrzypce si? buduje. Wiele znaczy te? jako?? laku i umiej?tno?? szafowania nim. Wreszcie nale?yte zestawienie i po??czenie cz??ci w ca?o??, to tak?e problem, który najlepiej rozwi?zuje praktyka.
P. Janczar jest samoukiem i gros swych wiadomo?ci posiada z w?asnych do?wiadcze?; niema?o jednak równie? uczy? si? teoretycznie i studiowa? cenne egzemplarze zagranicznych skrzypiec, zw?aszcza instrumentów szko?y w?oskiej, do których skrzypce jego s? nie tylko z zewn?trznego wygl?du, ale i z tonu podobne. Oryginalny w konstrukcji lutnika toru?skiego jest swoisty sposób w??czenia górnej p?yty w ?ciany boczne: zostaje ona wpuszczona w korpus skrzypiec (wida? to szczególnie w okolicy szyjki) nie za? zwyczajnie nalepiona, jak to na ogól bywa. Instrument przez to staje si? silniejszy i równiejszy, a przede wszystkim ?atwiej go – przy stosowaniu takiej budowy – na prawia?.
Instrumenty te s? – wi?c godne uwagi i zainteresowania. Warto by takiemu talentowi samorodnemu da? mo?liwo?ci szerszego rozwini?cia si?. Wyniki dotychczasowe tego si? ju? domagaj?. Wesprzemy twórczo?? rodzim?, a kto wie, czy kiedy?, – je?li zajmowanie si? t? sztuk? pozostanie w rodzinie i przejdzie z ojca na syna, nie zainicjuje Toru? w?asnej swej tradycji w dziedzinie przemys?u lutniczego tak, i? b?dzie mo?na mówi? o instrumentach „szko?y’ toru?skiej”.
Na wystawie, jak? zamierza w Toruniu urz?dzi? Towarzystwo Popierania Przemys?u Ludowego na Pomorzu, warto b?dzie umie?ci? równie? instrumenty p. Janczara. Umo?liwi to nie tylko zapoznanie si? z twórczo?ci? w tak rzadkiej ga??zi przemys?u ludowego, ale da te? mo?no?? zareklamowania i rozpowszechniania tych instrumentów warto?ciowych toru?skiego Stradivariusa, których dotychczas zbyt ma?o jest u nas w obiegu.
mgr Leon Witkowski
S?owo Pomorskie, lipiec 1938 r.
Pami?tam zak?ad lutniczy na ul. Che?mi?skiej chyba nr 19.Nazwiska ju? nie pami?tam,ale do lat 60-tych by? tam zak?ad.Mo?e to P.Janczara zak?ad o którym pisa? przysz?y profesor Leon Witkowski?
Przy ul. Che?mi?skiej 17 jeszcze na pocz?tku lat 70-tych XX w. istnia? zak?ad naprawy instrumentów muzycznych p. ?uchowskiego .
Uczniowie LP nr 4 w latach 60. na Che?mi?sk?, tam gdzie? w okolicy DENTUSA, nosili skrzypce i smyczki do naprawy. Podczas ostatniej naprawy smyczka us?ysza?am od niego, ?e syn czy synowie tego lutnika wyjechali do Niemiec. Wspominali?my dawne lata.