Widmo w zamku krzy?ackim w Toruniu?

Relacja naocznych ?wiadków.
Przypuszczeniu o sugestii zbiorowej przecz? ?lady.

Na ko?cu ul. Podmurnej w Toruniu, nieopodal Wis?y stoi trzypi?trowa budowla, oznaczona nr. 2. Przesz?o?? jej smuk?ych w linii, z?batych murów jest szacowna: wzniesiona w po?owie VX-ego wieku budowla ta by?a cz??ci? zamku krzy?ackiego i nosi?a miano „Junkerhofu”. Ju? w?ska, ?redniowieczna sie? i ostro?ukie gotyckie jej sklepienia, tudzie? powa?y mieszka? i ich rozk?ad wskazuj? na to, ?e kiedy? gmach wznosili rycerze malborscy.

We wspomnianym domu mieszkaj? trzy rodziny: tzw. wysoki parter a raczej I p. zajmuje rtm. 28 p. strz. kpt W?adys?aw Przemyski, II-gie p. Adolf Strahl, urz?dnik prywatny wraz z rodzin?, IIl-cie za? p. Wincenty Dziuch, pracownik jednej z toru?skich firm przewozowych, cz?owiek ?onaty i ojciec kilkorga dzieci. Przytaczamy powy?sze dane, gdy? w b. zamku krzy?ackim rozegra?y si? nocy przedwczorajszej sceny, które zaliczy? musimy do zjawisk niewyt?umaczonych.

Zaznaczamy, ?e podajemy opis zdarze? wy??cznie z obowi?zku dziennikarskiego, nie zajmuj?c wobec nich ?adnego stanowiska. Pozostawiamy to w?a?ciwym czynnikom kompetentnym, cytuj?c jedynie ?ci?le zgodn? relacj? wszystkich ?wiadków.

W dniu 30 III na krótko przed pó?noc? p. Strahl powraca? z biura do domu, po wielogodzinnej wyczerpuj?cej pracy nad zestawieniem bilansu miesi?cznego przedsi?biorstwa. Otworzywszy w?asnym kluczem zamkni?te o tej porze drzwi od ulicy zamierza? wej?? na II-gie pi?tro. Aczkolwiek w klatce schodowej zamku niema elektryczno?ci, ksi??yc rzuca? przez w?skie okna gotyckie z lewej strony dostateczn? ilo?? ?wiat?a.

Gdy p. Strahl znalaz? si? mniej wi?cej na wysoko?ci I-ego pi?tra, nagle zauwa?y? stoj?c? nieruchomo posta? kobiec?, jak mu si? wydawa?o – ubran? w sam? tylko bielizn? wzgl?dnie d?ug? szat? bia??.

Zapyta? tedy „kto tam?” po polsku, a po chwili w j?z. niemieckim, kobieta jednak nie odpowiada?a. W przekonaniu, ?e zachodzi tu jaki? fakt natury podejrzanej p. Strahl post?pi? jeszcze kilka kroków. Kobieta bezszelestnie przesun??a si? równie? o kilka stopni wy?ej. Pana Strahla zdj?? l?k, cofn?? si? tedy i zapuka? do drzwi rotm. Przemyskigo.

Ten ostatni nie spa? jeszcze i otworzy? natychmiast, a s?ysz?c z kilku s?ów p. Strahla, ?e na schodach znajduje si? kto? obcy, zaopatrzy? si? w latark? elektryczn? i wybieg? wraz z p. Strahlem.

Tajemnicza osoba nie odpowiedzia?a równie? i na pytania oficera; ten chcia? zapali? latark?, lecz baterja odmówi?a pos?usze?stwa. Obaj lokatorzy pu?cili si? w pogo? za kobiet?, która z lekko?ci? nadzwyczajn? wbieg?a na najwy?szy pomost schodów i tam raptem znik?a im z przed oczu.

Mog?a wej?? tylko przez jedyne drzwi, prowadz?ce do lokalu p. Dziucha, te jednak by?y zamkni?te. Na energiczne dobijanie si? obu m??czyzn p. Dziuchowa po d?u?szej chwili otworzy?a i s?ysz?c co si? dzieje przera?ona – prosi?a o przeszukanie jej mieszkania. W korytarzu, jak stwierdzono przy pomocy zapa?ek, nie by?o nikogo, tote? p Dziuchowa wskaza?a salonik na prawo. Ledwie jednak zd??y?a otworzy? drzwi do nieo?wietlonego pokoju – wydala przera?liwy okrzyk: „Tam kto? stoi!” Rtm. Przemyski i p. Strahl wraz z p. Dziuchem i ordynansem, którzy w tym czasie na ha?as nadbiegli, rzucili si? do saloniku, s?abo rozja?nionego promieniami ksi??yca. Tajemnicza posta? kobieca, przysun??a si? do g??bokiej wn?ki w murze, stanowi?cej jak twierdz? pp. Dziuchowie, zamurowane zej?cie do podziemi i tam dos?ownie przepad?a z przejmuj?cym, bolesnym j?kiem, który s?yszeli wszyscy obecni.

Po och?oni?ciu z pierwszego wra?enia przy zapalonych lampach przeszukano starannie ca?y lokal, zajmowany przez p. Dziucha jednak bezskutecznie. Rankiem dopiero p. Dziuchowa zauwa?y?a ze zgroz?, ?e jednak widmo kobiece pozostawi?o po sobie ?lady.

Jak stwierdzi? naocznie nasz wspó?pracownik, który si? uda? na miejsce, w saloniku na stole serweta pluszowa jest przepalona, pod ni? za? na powierzchni d?bowego sto?u widnieje kilka zag??bie?, podobnych do odcisku palców kobiecych, wypalonych w drzewie. Na jasnym parkiecie sosnowym zauwa?y? mo?na dwa ciemne ?lady ma?ych stóp kobiecych, obutych w szpiczaste trzewiki.

Nieco wyra?niejszy, zw?glony odcisk niewielkiej r?ki ludzkiej widnieje równie? i na politurowanej por?czy schodów na wysoko?ci III pi?tra.

Pp. Dziuchowie zaznaczaj?, ?e w mieszkaniu ich niejednokrotnie przedtem w porze nocnej rozlega?y si? dziwne szmery i ha?asy z biegiem czasu przestali si? jednak niemi interesowa? i nie zwracali wi?kszej uwagi na te objawy.

Obecnie pp. Dziuchowie zamierzaj? si? wyprowadzi?, a pani Dziuchowa wraz z dzie?mi przenosi si? na noc do zamieszka?ej gdzie indziej matki.

Rtm. Przemyski zapytany przez nas w tej niezmiernie ciekawej sprawie o?wiadcza:
– Mam za sob? 5 lat frontu nie poddaj? si? uczuciu boja?ni, tote? mog? stwierdzi? z ca?? pewno?ci?, ?e w ?adnym razie nie uleg?em sugestji. Zreszt?, ?lady, które pan widzia?, a których wczoraj wcale jeszcze nie by?o – mówi? same za siebie…

Wypadki, zasz?e w b. zamku wywo?a?y w ca?em mie?cie sensacj?, tote? „Junkerhof” sta? si? przedmiotem zainteresowania mnóstwa osób zwiedzaj?cych. Kr??? ukute na poczekaniu pog?oski, ?e widmo jest duchem urodziwej ?ony kupca toru?skiego, porwanej przez bezbo?nego komtura krzy?ackiego. Lat temu kilkaset, zdarzenie podobne istotnie mia?o miejsce, jednak niewiadomo, czy komtur w?a?nie w „Junkerhofie” wi?zi? nieszcz??liw? brank?.

S?owo Pomorskie z dn. 1928_04_01

*

1917_junkerhof_2.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *