Kłopoty Torunia z mostem

Prom średniowieczny i pierwsze mosty wojenne – Budowa mostu stałego i jego budowniczy – „Rewolucja mostowa” z r. 1523 – Ile miasto łożyło na odbudowy mostu

Jesteśmy dziś świadkami kłopotów miasta z drugim mostem, którego poświęcenie i otwarcie – zamierzone we wrześniu r. b. – miało być punktem kulminacyjnym obchodu jubileuszowego. Nie wiadomo kiedy te kłopoty się skończą; natomiast wiemy z historji, że perypetje mostowe należą w Toruniu do tradycji i miały nieraz przebieg dramatyczny.
W średniowieczu stały most na Wiśle był zastąpiony przez prom, który kursował z kępy Bazarowej na brzeg toruński i z powrotem. Prom ten zapewne istniał już w połowie 14-go stulecia; pierwszą wzmiankę o nim napotykamy pod datą św. Michała r. 1371. Wówczas to musiało miasto odstąpić prom krzyżakom, tracąc tem samem nie małe dochody; koszta utrzymania promu wynosiły 11 łokci sukna flamandzkiego i 4 łaszty śledzi szkockich rocznie, oraz dodatkowo 12 marek (w srebrze) miesięcznie.
Podczas wojny 13-letniej (1454-66) okazała się po raz pierwszy potrzeba zbudowania mostu; był to most tymczasowy i służył całkowicie celom wojskowym. W latach 1454 i 1455 przeprawiał się król Kazimierz Jagiellończyk kilkakrotnie przez Wisłę w Toruniu z wielkiem wojskiem i dla ułatwienia tych przepraw zbudowano most na łyżwach, który później został rozebrany i przeniesiony dla tych samych celów do Grudziądza.
Pierwszy most stały stanął w Toruniu dopiero pod koniec wieku 15-go. Mianowicie na mocy przywileju udzielonego Toruniowi przez króla Jana Olbrachta rozpoczęto budowę drewnianego mostu na palach w dniu 1 czerwca 1497 г., a ukończono w tygodniu przed niedzielą Palmową r. 1500; budowa trwała zatem niespełna 3 lata.
Kierował nią mistrz Piotr Postill z Budziszyna, otrzymując za ten trud tygodniowo 1 guldena węgierskiego; czeladnicy otrzymywali co tydzień 1 florena reńskiego. Ukończywszy szczęśliwie budowę, otrzymał mistrz Piotr z Budziszyna „gratyfikację” od Rady Miejskiej w sumie 60-u florenów.
Przed tym mostem, który był dumą ówczesnego Torunia, jako że miasto nasze jako pierwsze między Krakowem a Gdańskiem zdobyło się na most stały – umieszczono w r. 1501 kosztowne lodołamacze, celem zabezpieczenia mostu przed skutkami corocznego niemal pochodu lodu. Niewiele one pomogły, bo już w następnych latach, i tak przez wieki całe, słyszymy o częstokroć powtarzającem się zerwaniu mostu przez ruszające lody.
Koszta odbudowy mostu lub jego reparacyj były tak znaczne, że spowodowały nadmierne obciążenie ludności Torunia opłatami w postaci mostowego itp. Te ciężary oraz różne nadużycia Rady wywołały słynne w dziejach Torunia rozruchy z r. 1523, które można by nazwać całkiem słusznie „rewolucją mostową”. Zaburzenia te, podczas których gmin toruński znalazł herszta w osobie pisarza miejskiego Jana Seyfrieda, uśmierzył sam król Zygmunt Stary, ustanawiając na mocy tzw. Reformatio nowy porządek w mieście. Poza tem, uwzględniając – jeden z ważniejszych powodów zaburzeń, zwolnił król obywateli specjalnym przywilejem od płacenia mostowego.
Finanse miasta odczuwały jednak i nadal ciężary związane z konieczną co kilka lat odbudową mostu. Według zestawień finansowych, zachowanych w archiwum miejskiem, wydało miasto na budowę mostu w latach 1535—58 ogromną, jak na owe czasy, sumę 25 058 grzywien, tj. blisko 37% ogólnej sumy wydatków; w tym samym okresie przyniosło mostowe, pobierane wyłącznie od wozów ciężarowych, 17 414 grzywien.
Dawny most drewniany, wiodący od bramy Mostowej na kępę Bazarową, miał według pomiarów z r. 1824 długość 552 stóp a szerokość 20 stóp; przed mostem było 22 lodołamaczy drewnianych. Wielokrotnie zrywany przez lody ruszające, dał powód ku niejednej katastrofie, jak owa pamiętna z r. 1855, kiedy kilka wozów wraz z końmi i kilkanaścioro ludzi utonęło w nurtach Wisły.
Znikł ostatecznie ten most po ukończeniu żelaznego mostu kolejowego w r. 1872
CIVIS THORUNENSIS.
Słowo Pomorskie, listopad 1933 r.

Most drewniany z lodołamaczami

002_most_drewniany_P-p

Komentarze do “Kłopoty Torunia z mostem

  1. Prorocze to są słowa, ” perypetje mostowe należą w Toruniu do tradycji i miały nieraz przebieg dramatyczny” i są niestety aktualne.

  2. Nie chcę być niegrzeczna, ale Warszawa jest nieco rozleglejsza niż Toruń. Skoro u Was w Toruniu (200 tysięcy ludzi) są dwa mosty, to nas w Warszawie (2 miliony ludzi) powinno być tych mostów 10 razy więcej. Relatywnie mamy mniej mostu na głowę niż u Was. Mamy tylko 8 mostów drogowych i zamknięcie głównego mostu to duuuuuży kłopot bo blokują się pozostałe mosty. Na tyle duży, że przesunęłam sobie godziny pracy żeby nie sterczeć dwie godziny w korkach.

  3. Nieśmiało pozwolę sobie zauważyć, że różnica pomiędzy siedmioma, a ośmioma mostami, to nie to samo co pomiędzy jednym, a dwoma.
    Tym bardziej, że od 2000r. pojawiły się w W-wie 3 nowe mosty, a czwarty będzie budowany w najbliższej przyszłości (trasa S2).
    Problemem Waszego miasta jest wciąż niewystarczająca infrastruktura komunikacji publicznej i brak ‚ringu’, który całkowicie wyprowadziłby ruch tranzytowy. No i DOŚĆ spontaniczna rozbudowa odległych dzielnic i przedmieść..

    Może ten ‚ogryzek’ drugiej linii metra coś Wam pomoże? Choć jak tę wielkość miasta, to 1 linia metra i kawałek drugiej, to obciach po prostu.

    Domyślam się, że brak mostu, którym przejeżdżało 100.000 aut dziennie doskwiera mocno i trzymam kciuki, aby udało się go możliwie szybko odtworzyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *